wtorek, 24 maja 2016

Pobyt na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym ( SORze )

Wczorajszy wieczór i zdecydowaną część nocy spędziłam na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Dlaczego ? Otóż dlatego, że już po raz trzeci spuchłam. 
Za pierwszym razem, kiedy spuchłam, wówczas wyłącznie na twarzy, pojechałam do Swojego lekarza rodzinnego. Dostałam leki i jakoś to minęło.
Za drugim razem, spuchła Mi już cała twarz, a dodatkowo całe dłonie, na tyle, że nie mogłam zgiąć dłoni w pięść oraz stopy na tyle, że buty były za ciasne. Wówczas byłam na nocnej i świątecznej pomocy doraźnej. Dostałam dwa zastrzyki i do domu.
I wczoraj, spuchłam cała na twarzy. Doraźna pomoc była właśnie na wspomnianym już Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie pojawiłam się około godziny 21:40. Trochę niestety musiałam czekać na Swoją kolejkę. Kiedy wróciłam do domu było jakieś 20 minut przed godziną pierwszą w nocy. Dostałam dwa zastrzyki ( w tym wenflon ) w żyłę, kroplówkę z jakimś płynem oraz zastrzyk             w pośladek. Wiem, że w jednym ze wspomnianych leków były sterydy. Dostałam wypis ze szpitala     i do domu.   
Niedawno byłam u Pani doktor alergolog - a raczej ujęłabym u Pani bizneswomen, ponieważ 100 zł zgarnęła, wizyta trwała może 5 minut. Mówiłam, co podejrzewam, że wydaje Mi się, że to mogłyby być świeże, młode pomidory, albo sok porzeczkowy / cukierki - galaretka porzeczkowe. Natomiast Pani ta stwierdziła, że alergia na wspomniane przeze Mnie produkty jest bardzo rzadka i wypisała Mi skierowanie na trzy testy alergiczne - na pyłki leszczyny, olchy i brzozy. To nie to chciałam otrzymać, ale Pani ta można powiedzieć, że w ogóle Mnie nie słuchała. Jeszcze, co Mnie dodatkowo zbulwersowało, powiedziała, że gdybym Jej przyniosła to, co podejrzewam, że Mnie uczula, to może byłaby w stanie coś z tym zrobić, ale co ? Kazałaby Mi to zjeść / wypić i czekałaby aż pojawi się jakaś reakcja alergiczna, czy co, bo nie rozumiem ?
Teraz należałoby iść jeszcze raz do lekarza alergologa, ale nie chcę już do tej Pani, albo po prostu zrobić prywatnie ( jak kiedyś ) testy alergiczne. Tyle, że to się wiąże z wydaniem pieniędzy, którymi aktualnie niezbyt dysponuję.
Co najgorsze, kiedyś ta opuchlizna może zaatakować drogi oddechowe i najzwyczajniej mogłabym się udusić i na jakąkolwiek pomoc wówczas byłoby zdecydowanie za późno. Boję się, naprawdę się boję i nie wiem, jak powinnam teraz postąpić. Na wizytę do alergologa na NFZ musiałabym czekać gdzieś do początku przyszłego roku.
A tu macie jeszcze, niestety tylko dwa zdjęcia z wczoraj oraz zdjęcie karty informacyjnej ze szpitala, jak i otrzymanej recepty.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz